czwartek, 13 marca 2014

Matka i nadzieja

Napisałam powieść. Zaczęłam ją pisać jak Książę siedział grzecznie w moim brzuchu, a skończyłam, jak zaczął raczkować. Sprawdziłam ją raz i drugi i dałam do czytania największemu krytykowi, czyli mojej Mamie. Mama jest trudnym krytykiem, bo nie znosi fantastyki. 

"Zgadnij, Mamuś, co to za książka :)"

Tekst poprawiono dwa razy czepiając się wielu, moim zdaniem, logicznych rzeczy. Ale po wprowadzeniu poprawek okazało się, że jednak wszystko brzmi lepiej. A ogólna opinia o książce? Nie otrzymałam. Wiem tylko, że Mama nie lubi fantastyki. 

W grudniu wysłałam książkę do jednego z wydawnictw, później do kilku kolejnych. I cisza. No bo przecież na stronie jest wyraźnie napisane że skontaktują się tylko i wyłącznie JEŚLI będą mieli ochotę na współpracę. Trochę to przykre, bo jak każdy autor mam ochotę usłyszeć opinię o swojej książce. Jakąkolwiek. Wcale nie musi być dobra. Ma mnie tylko zmotywować do dalszej pracy. 

W marcu znalazłam Weryfikatorium, albo to Weryfikatorium znalazło mnie. Link na googlach uśmiechał się do mnie i zachęcał. Forum Literackie. Sprawdzanie tekstów zamieszczanych przez członków forum. Czepiają się stylistyki i przecinków. Uznani autorzy dzielą się swoimi  doświadczeniami na temat współpracy z wydawnictwami. Watki poświęcone umowie wydawniczej i prawom autorskim. Istne kompedium wiedzy. Coś w sam raz dla mnie. 

Zainteresował mnie dział Centrum Pomocy. Coś na zasadzie ja pomogę tobie, a ty mi. Przesyłamy sobie opowiadania i fragmenty powieści oczekując konstruktywnej krytyki. Wspaniała inicjatywa. Nikt nie urodził się pisarzem. Pisarzem się staje. Trzeba ćwiczyć swój warsztat i ciągle się dokształcać. W końcu trening czyni mistrza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz