czwartek, 27 czerwca 2013

Narodziny

Natuś urodził się 6 lutego.

Był mroźny poranek. Leżałam na patologii ciąży. Przed 7 rano położna podłączyła mnie do ktg. Przysnęło mi się i nie zauważyłam spadku ciśnienia Natusia. Położna zauważyła, że z wykresem było coś nie tak. Ale chyba był deficyt lekarzy z powodu zbliżającej się "zmiany warty" bo nikogo jakoś to nie zainteresowało... do czasu aż ordynator przyszedł do pracy.

Najpierw go usłyszałam a dopiero później zobaczyłam. Zrobiło się wielkie zamieszanie. Szybkie badanie po którym okazało się że rozwarcie mi się nie zwiększyło po całej nocy skurczów.

Chwilę później byłam już na progu sali operacyjnej. Bez dokumentów, bez niczego, tak po prostu z biegu. Podłączono mi cewnik i trzy kroplówki, następnie zastrzyk w kręgosłup i 5 minut później, o 8:55 usłyszałam płacz Księcia z Bajki.

Zobaczyłam jego mokre, rudawe włoski, pozwolonomi go pocałować i w inkubatorze zabrano na oddział noworodków. Usłyszałam, że jak wrócę do sali to ktoś do mnie przyjdzie powiedzieć jak mały. Ja tymczasem musiałam poczekać, aż mnie pozszywają i przetransportują na salę obserwacyjną.

Emocje były wielkie. Chciało mi się płakać. Tęskniłam za synkiem który po raz pierwszy od tylu miesięcy był tak daleko ode mnie. No ale niedługo miałam znowu go zobaczyć.

Tak mi obiecano.
 

środa, 26 czerwca 2013

Nataniel

To zabawne, że wszyscy wokół wydają się wiedzieć najlepiej jak powinnam nazwać swoje dziecko. Zresztą to nie jest chyba tylko mój problem. To problem z którym spotyka się chyba większość rodziców. Tak więc mówię wyraźnie, uwagi typu:

- Co to wogóle za imię?
- Nie ma ładniejszych imion?
- A nie możecie nazwać go/jej X? X to takie śliczne imię
- Będę się musiał/a nauczyć, bo nie zapamiętam.
- Co mam powiedzieć jak sąsiadka zapyta dlaczego? itp. itd. 

nie na miejscu. Ten jeden jedyny raz w życiu wypada być hipokrytą i powiedzieć "Fajne imię" "Super" czy też rzucić inny banał. Sprawa imienia jest indywidualną sprawą rodziców, którzy będą dziecko kochać i wyrażać swoją miłość poprzez imię, które chcą nadać swojej pociesze. 

Tak więc ja sama przerabiałam ten problem, ale pozostaliśmy z mężem głusi na sugestie i nazwaliśmy synka tak, jak chcieliśmy. 


Nataniel Michał urodził się 6 lutego 2013r. 

Imię Nataniel oznacza 
"dany przez Boga". 
Imię Michał to "spadek" po jego Tacie i Pradziadku. 


Imię doskonale pasuje do tej naszej wesołej iskierki. Jest najlepszym prezentem, jaki mogliśmy otrzymać.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Podekscytowanie

Te kilka tygodni czekania na serduszko, jest bardzo ekscytujące. Cieszyłam się,że jestem w ciąży, ale też była we mnie obawa, czy na pewno wszystko jest w porządku. Kiedy czekałam na wizytę pod gabinetem serce podchodziło mi do gardła. 

Po wejściu kilka pytań i w końcu usg. Zaraz zaraz, to moje serce tak nerwowo stuka czy to...? 

To było serduszko Księcia z Bajki. Piękny dźwięk. Nie mogę w to uwierzyć. Pytam lekarza czy to na pewno moje dziecko, a on ze śmiechem odpowiada, że bardziej moje być nie może. 

Przypomniała mi się książka, którą czytałam w dzieciństwie. W środku mnie siedzi mały Ktoś.

autor: Willy Breinholst


Wychodzę z gabinetu jak w transie. Przytulam się do męża i łzy spływają mi po policzkach. To jest jak sen, z którego nie chce się obudzić. Sen, który trwa. 

Już zawsze chodzimy na wizyty razem. Razem obserwujemy na usg jak naszej fasolce rosną rączki i nóżki. Jesteśmy razem, gdy lekarz mówi, że dzidziuś chyba ma coś między nogami. No jasne, że ma. Przecież ja od razu wiedziałam, że to jest Książę z Bajki. Kilka tygodni później lekarz mówi, że to już jest pewne. Wiem, że jest, ale wtedy po raz pierwszy odważyłam się nazwać synka po imieniu.

Początek

Wiedziałam, że to będzie Książę z Bajki. Po prostu wiedziałam. Wiedziałam od razu, gdy przyjaciółka przysłała mi esemesem wiadomość z laboratorium, że jestem w ciąży. HCG 160,6! Hurra! 

Musiałam to uczcic kupując synkowi owcę ze Szklarskiej Poręby. Nieźle się nałaziłam próbując znaleźć tą najładniejszą. Bo to przecież nie mogła być byle owca. To musiała być owca zupełnie wyjątkowa. Taka jak Baranek z książki o Małym Księciu. 

W końcu znalazłam. Oto pierwsza zabawka mojego Księcia z Bajki. 



Koleżanki z pracy, z którymi byłam na szkoleniu i które przeciągnęłam po Szklarskiej o poszukiwaniu owcy, zapewne myślały, że zwariowałam. Bo przecież to był sam początek ciąży. Skąd więc mogłam wiedzieć, że będę miała synka? A ja wiedziałam. Wiedziałam od samego początku. I byłam bardzo, ale to bardzo szczęśliwa.