czwartek, 27 czerwca 2013

Narodziny

Natuś urodził się 6 lutego.

Był mroźny poranek. Leżałam na patologii ciąży. Przed 7 rano położna podłączyła mnie do ktg. Przysnęło mi się i nie zauważyłam spadku ciśnienia Natusia. Położna zauważyła, że z wykresem było coś nie tak. Ale chyba był deficyt lekarzy z powodu zbliżającej się "zmiany warty" bo nikogo jakoś to nie zainteresowało... do czasu aż ordynator przyszedł do pracy.

Najpierw go usłyszałam a dopiero później zobaczyłam. Zrobiło się wielkie zamieszanie. Szybkie badanie po którym okazało się że rozwarcie mi się nie zwiększyło po całej nocy skurczów.

Chwilę później byłam już na progu sali operacyjnej. Bez dokumentów, bez niczego, tak po prostu z biegu. Podłączono mi cewnik i trzy kroplówki, następnie zastrzyk w kręgosłup i 5 minut później, o 8:55 usłyszałam płacz Księcia z Bajki.

Zobaczyłam jego mokre, rudawe włoski, pozwolonomi go pocałować i w inkubatorze zabrano na oddział noworodków. Usłyszałam, że jak wrócę do sali to ktoś do mnie przyjdzie powiedzieć jak mały. Ja tymczasem musiałam poczekać, aż mnie pozszywają i przetransportują na salę obserwacyjną.

Emocje były wielkie. Chciało mi się płakać. Tęskniłam za synkiem który po raz pierwszy od tylu miesięcy był tak daleko ode mnie. No ale niedługo miałam znowu go zobaczyć.

Tak mi obiecano.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz